Stala nad garnkiem gotującej się zupy. Poczula jak odgarnia jej wlosy z szyji i caluje za uchem. "Ladnie pachniesz." Objąl ją w pól i próbowal przytulić. "Przepraszam, muszę wlać śmietanę do zupy". "Zupa może poczekać". Rozpiąl jej bluzkę i próbowal podarować odrobinę przyjemności calując piersi. Kiedy zacząl rozpinać jej dżinsy byla już daleko... ktoś inny ją pieścil, ktoś inny budzil rozkosz... Kipiąca zupa kazala otworzyć mu oczy.......... tobie nie jest ze mną dobrze... ty nic nie czujesz, nic... nothing...
Dodaj komentarz