gru 09 2002

zupa...


Komentarze: 3
Stala nad garnkiem gotującej się zupy. Poczula jak odgarnia jej wlosy z szyji i caluje za uchem. "Ladnie pachniesz." Objąl ją w pól i próbowal przytulić. "Przepraszam, muszę wlać śmietanę do zupy". "Zupa może poczekać". Rozpiąl jej bluzkę i próbowal podarować odrobinę przyjemności calując piersi. Kiedy zacząl rozpinać jej dżinsy byla już daleko... ktoś inny ją pieścil, ktoś inny budzil rozkosz... Kipiąca zupa kazala otworzyć mu oczy.......... tobie nie jest ze mną dobrze... ty nic nie czujesz, nic... nothing...

 

nothing : :
...
10 grudnia 2002, 22:45
nadal nic nie wiem nothing :, a jednak wiem że się nie mylę i proponuję się opamiętać ... ale ja młoda i głupia, nie rozumiem uczuć wyższych :
ważniak
09 grudnia 2002, 21:36
no tak, tytuł bloga całkiem trafnie oddaje jego treść...
09 grudnia 2002, 21:11
ty, niezly jestes!

Dodaj komentarz